Przeskocz nawigację

Vanilla Sky – recenzja

Nie wiem jakim cudem przez 10 lat omijałem ten film – powodem może był Tom Cruise w głównej roli (zawsze wydawał mi się kiepskim aktorzyną), może opinie innych widzów (że niby pseudofilozoficzny). Tak czy inaczej, niedawno się przekonałem i z nudów obczaiłem dzieło Camerona Crowe’a.

Fabuła brzmi mniej więcej tak – po śmierci tatusia bohater przejmuje władzę nad wydawnictwem, ma sporo pieniędzy a kobiety kleją się do niego niczym muchy do światła. Jednak wypadek samochodowy zmienia jego życia na zawsze. W jaki sposób? To jest pytanie… I tyle, więcej nie zdradzę.

Oprócz w/w Cruise’a, jest parę innych znanych gwiazd. Że nie wspomnę o słodkiej Penelope Cruz, utalentowanej Cameron Diaz albo doświadczonym Kurcie Russelu. Pojawiło się też kilka świeżych nazwisk, którzy trzymają pewien poziom.

Jeśli kręci Cię ten mindfuck’owy klimat – „Vanilla Sky” jest dla ciebie. Można odnaleźć sporo nawiązań do różnych osób, myśli i stylów życia. Czy rzeczywiście jest pseudofilozoficzny i pretensjonalny? Może chwilami, ale film nie traci przy tym uroku. Widz przez cały seans chce się dowiedzieć „o co tu chodzi jakby” , a puzzle układanki ułoży raczej dopiero przy drugim obejrzeniu. Nie jest to twór w stylu Lyncha, gdzie zrozumienie całego sensu powieści wymaga wielokrotnej analizy każdej klatki filmu, ale niektóre wątki są należycie pomieszane (całą sprawę komplikuje dodatkowo forma tej produkcji).

Na osobny akapit zasługuje soundtrack. Widać, że ktoś tu przemyślał listę utworów. Większość kawałków nie jest zbyt znana, ale z niezwykłą łatwością wpada w ucho.

Należy nadmienić, iż VS to nic innego jak remake filmu Otwórz Oczy, w którym również wystąpiła pani Cruz. Która wersja lepsza? To już kwestia sporna, ale może lepiej pójść na kompromis i powiedzieć wprost – obie posiadają własne zalety. „Waniliowe niebo” oczywiście miało większy budżet, co nie zmienia faktu, że dla wielu jest profanacją pierwowzoru. Wniosek? Najlepiej obejrzeć oba i samemu ocenić ;).

Czas na podsumowanko. Film jest na prawdę udany, ma w sobie coś z surrealizmu i tego wciągającego uczucia senności. Spodziewałem się czegoś na wzór Efekt Motyla, a dostałem coś głębszego i… po prostu lepszego. Dzieło nie ustrzegło się kilku błędów (gdzieniegdzie głupie dialogi, czy pytania takie znikąd i zni pietruchy jak „Czym dla ciebie jest szczęście”), ale ogólnie wrażenia są jak najbardziej pozytywne.

Ocena: 8+

2 Comments

  1. Nie lubię wanilii, lubię niebo.
    Recenzja jak zwykle…

  2. Przez 10 lat omijałeś ten świetny film ?! Ty grzeszniku.


Dodaj komentarz