Przeskocz nawigację

Tag Archives: Michael Cera

Scott Pilgrim vs. The World

Uznajesz siebie za gracza? Ogarniasz dzisiejszą popkulturę? Jeżeli kiwnąłeś potwierdzająco, mam świetną wiadomość. Wyszedł film w którym prawdopodobnie się zakochasz!

To jeden z najbardziej absurdalnych i dziwnych tytułów tego roku. Patenty jakie zastosował Edgar Wright (głównie znany z Wysypu Żywych Trupów) powodują szeroki uśmiech na twarzy widza. Pozytywne androny typu czekanie na przesyłkę, którą przed chwilą się zamówiło jedynie wykazują dystans twórców do zawartych gagów.

Nie jestem stu procentowo pewny, czy scenariusz był pisany na trzeźwo. Tytułowemu Scottowi Pilgrimowi przyśniła się piękna dziewczyna. Szczególnie dziwnego nic w tym by nie było, gdyby nie fakt, że kobieta przypadkowo spotyka się z bohaterem kilka dni później – tym razem na jawie. Zszokowany chłopak postanawia poznać Ramonę (gdyż tak owa tajemnicza dziewoja się zwała). Oboje wpadają sobie w oko, lecz jak to bywa w miłosnych historiach, pewna przeszkoda musi stanąć im na drodze. Tym razem komplikacja jest iście nietuzinkowa… Scott, by związać się z Ramoną, jest zobligowany do pokonania siedmiu byłych chłopaków dziewczyny, którzy chcą ją  z powrotem!

Pisząc „pokonać” bynajmniej nie mówię o meczu w warcaby. Mam na myśli epickie bitwy w których opponenci wraz ze swymi nadzwyczajnymi mocami sieją astronomiczny terror! Potyczkom towarzyszą wybuchy, skoki na kilkanaście metrów, paski energii (niczym w walkach z bossami w grach komputerowych) i wiele innych, fantastycznych elementów, które wyłapie głównie Gracz.

Michael Cera nie jest najmocniejszym faworytem Hollywood – wielu nie potrafi ścierpieć jego gry aktorskiej. Z ulgą informuję – „Scott Pilgrim kontra Świat” to jego najlepszy występ. Jednak na największe kudosy zasługuje Mary Winstead jako Ramona – nie tylko pod względem urody. Aczkolwiek swymi zdolnościami wykazała się już przy poprzednich projektach (Grindhouse: Death Proof ).

Oprócz wizualnej uczty  z odpowiednim rozmachem (film idealny do sprawdzenia w Full HD!), dodano składniki humorystyczne oraz powykręcane postacie (tu brylują oczywiście główni rywale).  Bawienie się konwencją, formą oraz autoironią sprawia poczucie świeżości w skostniałym rynku filmowym. Szkoda, że produkcja odniosła komercyjną klapę w USA. Wynikiem czego, w Polsce odbyło się bardzo mało seansów, podczas których ponoć większość bawiła się wyśmienicie. Zawiniła nikła reklama? Przypuszczalnie. Wielka szkoda.