Przeskocz nawigację

Tag Archives: kryminał

Le Samourai – recenzja

Jean-Pierre Melville uważany jest za jednego z prekursorów francuskiej Nowej Fali. Filmy jego autorstwa wyróżniają się surową estetyką, melancholijnym poetyzmem i nieznośną suwerennością w przebiegu zdarzeń. Jest wierny realizmowi, lecz to pojęcie różni się w świecie filmowym, którym Melville żył i oddychał. „Le Samourai” – być może jego największe dzieło (adorowane przez Quentina Tarantino) już na samym początku wyjaśnia o czym opowiada.

Leżący na łóżku Jef, widniejący napis „Nie ma większej samotności niż samotność samuraja, chyba że ta tygrysa w dżungli” zaczerpnięty z Księgi Bushido. Pomrok klimatu noir aż unosi się w powietrzu, a Ty z sekundy na sekundę pochłaniasz kolejne subtelne ujęcia, oszczędność w dialogach (pierwsze słowa wypowiadane są w dziesiątej minucie) i zagadkowość Jefa, stanowiąca główny motyw utworu. Nadużywana klisza klimatu gangsterskiego to jedynie zasłona dymna, odpowiednie tło dla wydarzeń, fetysz reżysera – nazwijcie to jak chcecie.

Po porażce zwanej „Deux hommes dans Manhattan” Melville rzekł „Od teraz zajmę się filmami, które celują do szerszej widowni, a nie wąskiej grupy bufonów”. „Cercle rouge” czy „Armée des ombres” pozycjami dla mainstreamu? Chciałbym, aby te czasy powróciły. Recenzowany film może wydawać się trudny, przepełniony symboliką, i tak w istocie jest. Niemniej przeto, warto spróbować. Melville sprytnie przebiera w środkach przekazu swych poglądów, następstwem czego wieloletni krytyk filmowy jak i młodzieniec szukający dobrego kina znajdą coś dla siebie. I na takie pojęcie mainstreamu ja się godzę.

W dalszym ciągu nie zdradziłem Wam nic z fabuły. Jeżeli was zaciekawiłem, to zaufajcie mi. Ta niewiedza zaprocentuje. Czytasz o obrazie wybitnym, z prominentną rolą Alaina Delona, aptekarskim sposobem kręcenia scen… John Woo nosi się z zamiarem wyreżyserowania remake’u. Facet igra z ogniem.